Archiwum 17 lutego 2011


lut 17 2011 Rozdział 1.
Komentarze: 1
Jestem Carmen.Będe opisywać swoje życie.Gdy pierwszy raz zobaczyłam człowieka zdawało mi się że zaraz mnie wezmą,zdepczą i obedrą z futerka.Bałam się co będzie gdy wzieli mnie do rąk.Taki mały,opalony,grubiutki człowieczek powiedział do tych większych:Mamuśu!Chce tego!.Ten większy,z dłółgimi bląd włosami odpowiedział:Ale obiecaj że będziesz się nim dobrze opiekował Sebastian,bo inaczej zdechnie.Mały człowieczek kiwnoł głową i przytulił mnie.Już wtedy wiedziałam że będe miała dobry dom.Wzieli mnie do ałta i wpakowali do takiej dużej klatki.Pojechaliśmy do pewnego budynku.Były tam obroże,piłeczki,gumowe myszki i smycze.W niekturych kontach były klatki,takie w jakiej byłam,tylko że były różowe,niebieskie i białe a ja miałam żółtą.Podeszliśmy do człowieka,bielusieńkiego,innego niż mój człowiek.Ten duży człowiek ktury wyglądał jak ten mały powiedział do niego:Poprosze obroże dla kotka.Wtedy mały człowieczek krzyknoł :Tą złotą tatku!.A biały człowiek się go zapytał:A jak się kotek nazywa,chłopczyku?Mały zamilkł.Chwycił moją klatke i spojżał na mnie,przekrzywił główke i powiedział cicho:Carmen.Biały człowiek zaczoł gmerać w obrożach a duży bląd człowiek nazywany przez mojego"mamą,,powiedział:A czemu Carmen?Nie mogła by być np.Blinda,bo ma takie błyszczące futerko.Mały wtedy szybko odpowiedział:Bo ma takie karmelowe futerko i złotą obrużke.Wtedy przyszedł biały człowiek,podał chlopakowi obrużke z doczepionym niebieskim,metalowym serduszkiem z wytłoczonym napisem "Carmen,,.Puźniej jeszcze dał nam karme,2 miseczki,myszke z gumy,kuwete i łóżeczko.Powiedział że łóżeczko,myszka i kuweta jest "Gratis,,.Wsiedliśmy w ałto i pojechaliśmy.Wyjeli mnie i weszłam do dużego,zielonego domu.Wypuścili mnie z klatki,wzieli mnie do pokoju chłopca.Tam poustawiali miseczke,myszke i łóżeczko.Tata chłopca powiedział do niego:Sebek,kuweta lepiej będzie w pralni co?Wtedy wzioł kuwetke i wyniusł.Chłopiec powiedział do mnie żebym coś powiedziała.Wtedy podeszłam do niego,usiadłam i cichutko miałknełam.On się uśmiechną,i też prubował miałknąć ale mu się nie udało.Potem bawiliśmy się cały dzień kawałkiem sznurka,myszką i piłeczką po kocie ktury zdechł 2 miesiące temu(oczywiście z co 10 minutowym wyjściem do kuwety).Mój chłopczyk nazywa się Sebastian bo dopiero się zorientowałam,miał 6 lat.Potem mama zawołała do niego:Sebastian!Nakarm kota i zejdź na kolacje!.Wzioł moje miseczki,do jednej nasypał "Whiskasa,,bo tak się nazywała karma.Tą samą karme miałam w schronisku.Do drugiej wlał mi wody i szybko zleciał na tą "kolacje,.Kiedy wrócił był w innym ubraniu.Grubej,czerwonej bluzce w misie.Miał takie same spodnie.Uklęknoł,przeżegnał się i pomodlił a gdy miał powiedzieć "Amen,,miałknełam tak że brzmiało to podobnie do "Imen,, czyli przwie "Amen,,.Chłopiec zaśmieł się lekko i położył.Szepnoł do mnie:Carmen,idź spać.I zgaśił światło.